Koala
Kiedy w 2014 roku ukazała się druga powieść Lukasa Bärfussa, Koala, przyjęto ją entuzjastycznie. Szwajcarski pisarz w niekonwencjonalny sposób stworzył w niej alegorię społeczeństwa, które nie jest w stanie zaakceptować bierności jako postawy egzystencjalnej.
W opartej na faktach historii narrator próbuje poznać przyczyny samobójczej śmierci brata – ta część fabuły ma postać wspomnień oraz luźnych notatek. Niespodziewanie przechodzą one w drugi wątek, pozornie niezwiązany z wcześniejszym: to na poły eseistyczna, na poły literacka opowieść o kolonizacji Australii przez Imperium Brytyjskie, a zarazem dzieje obsesyjnej próby wyniszczenia gatunków uznanych za nieużyteczne, w tym koali, owego apatycznego próżniaka, któremu udało się ujść z życiem tylko dzięki kulturowemu oswojeniu.
Forma książki odsłania swoją celność, kiedy okazuje się, że jako członek drużyny skautów brat narratora otrzymał w dzieciństwie przydomek Koala. Poprzez tę analogię Lukas Bärfuss zastanawia się nad powszechnym obecnie modelem społeczeństwa sukcesu. Rozprawia się z kapitalizmem, który kategorię użyteczności przeniósł na ludzkie życie. Pyta o godność człowieka oraz wartość ludzkiego istnienia samego w sobie.
Recenzje
Czytelnik zostaje rzucony w historię, która – na pierwszy rzut oka – nie ma nic wspólnego z samobójstwem bohatera. Co łączy te dwa wątki, te dwa losy (człowieka żyjącego w Szwajcarii i dzieje gatunku występującego w dalekiej Australii)? W pewnym momencie uświadamiamy sobie, że splot tych historii jest nierozerwalny, jakby jedna nie mogła istnieć bez drugiej.
Koala jest symbolem egzystencjalnej postawy, która – najkrócej mówiąc – jest po prostu odmową kolaboracji ze światem. Jednym wielkim „wolałbym nie”. Bardzo piękna literatura.
Koala to nie tylko egzystencjalna rozprawa ze światem, którego dynamika wciąż na nowo piętnuje różne formy pasywności. To także opowieść o świecie, w którym ludzkie wyobcowanie nie jest stygmatem, lecz przejawem pewnego rodzaju odwagi. Koala opowiada o zniewoleniu cywilizacji i o społecznych aspektach poczucia własnej wolności. O granicach między istnieniem a wegetacją ludzką, które domagają się pytań, określania na nowo.
Krytyka konsumpcyjnego, zatomizowanego, naznaczonego przemocą i skupionego na wytwarzaniu i pożeraniu swoich wytworów społeczeństwa jest u Bärfussa sugestywna i trudno się z nią nie zgodzić, choćby w części. Największym interpretacyjnym wyzwaniem pozostaje jednak nie tyle to, co w powieści zostaje skrytykowane, ile to, co jest w niej pozytywnym punktem odniesienia. Kluczowe bowiem jest pytanie nie „co?”, ale „jak?”: jak przerwać ów zaklęty krąg przemocy związany z ambicjami i rywalizacją?
To znakomita powiastka filozoficzna (wspaniały przekład) o opresyjnym społeczeństwie, w którym nie można nie być pracowitym, ambitnym i pożytecznym.
Bärfuss stawia celną diagnozę naszym czasom: nieprzydatny człowiek (ale też zwierzę) blokuje i rozsadza pęd ku rozwojowi. Autor jest bezlitosny nie tylko wobec kapitalistycznego społeczeństwa, ale przede wszystkim wobec samego siebie.
Lukas Bärfuss […] tworzy książkę wymagająca zaangażowania i reakcji czytelnika czyniąc z powieści wybitne narzędzie refleksji, w którym samobójstwo z pozostawionym po sobie „brudem”, staje się sarkastycznym komentarzem do pozornie „czystych” czasów.
Zobacz także

Nalot na Halberstadt 8 kwietnia 1945
8 kwietnia 1945 roku kilka dywizjonów alianckich bombowców miało zniszczyć ważne strategicznie cele w Niemczech. W trakcie lotu piloci dostali informację, że atak jest niemożliwy z powodu gęstej mgły.

Zapiski z domu wariatów
Po nieudanej próbie samobójczej Christine Lavant zgłosiła się do kliniki psychiatrycznej w Klagenfurcie, gdzie spędziła sześć tygodni – był rok 1935, przyszła autorka miała dwadzieścia lat.