PL EN
fragment

Fachowiec

Kazimierz Zaliwski snuje opowieść, w której stara się zrozumieć, co wpłynęło na jego obecną sytuację oraz poczucie klęski. Wraca pamięcią do nieodległej przeszłości, kiedy jako absolwent gimnazjum i dobrze zapowiadający się literat postanowił zostać robotnikiem w fabryce. Uwiedziony postępowymi doktrynami i hasłami (jak utylitaryzm, praca organiczna czy praca u podstaw) zapragnął stać się kimś wytwarzającym konkretne i przydatne wszystkim przedmioty. Fachowiec nie jest jednak wyłącznie książką o upadku ideałów. Na przykładzie Zaliwskiego autor pokazuje, jak ważne jest poznanie i zrozumienie siebie jako jednostki.

Mimo interesującej fabuły debiutancka powieść Berenta – publikowana w latach 1894–1895 na łamach „Gazety Polskiej” – przeszła właściwie bez echa. Temat zderzenia ideałów pozytywistycznych z rzeczywistością nie był wówczas wystarczająco popularny. Poza tym Fachowiec miał potężnego konkurenta w stołecznej prasie – kolejne odcinki Quo Vadis Henryka Sienkiewicza.

Wacław Berent jest jednym z niewielu pisarzy mających w Bibliotece Narodowej kilka książek. Przed Fachowcem ukazały się Ozimina, Próchno i Żywe kamienie. Tekst powieści w obecnym wydaniu został porównany z rękopisem.

35,00 zł
28,00 zł
Wstęp i opracowanie
Wydanie
pierwsze, Wrocław 2018
Seria
Biblioteka Narodowa, I 330
ISBN
978-83-65588-67-8
Oprawa
twarda
Liczba stron
312
Format
120 × 170
Data premiery
Ustami swego bohatera-autora przekazuje Berent czytelnikom nakaz, by podążali drogą własnego talentu, gdyż życie w zgodzie ze sobą jest ich jedynym obowiązkiem. A to sprawia, że debiutancki Fachowiec nie dotyczy jedynie rozrachunku z dawno przebrzmiałą epoką i jej hasłami, ale jest tekstem uniwersalnym.
ze Wstępu Iwony Rusek
Z rozrzewnieniem wspominam te chwile, kiedy to humor, a nawet myśli normowała rózga, zwykła sobie brzozowa rózga. Teraz, kiedy już od dawna „skończyłem sztubę”, gdym „poznał, co miłość znaczy”, gdy wąsy wysypały mi się pod nosem i gdy rozpocząłem filozofować – zjawia się z kolei coś, czego sam określić nie potrafię: zjawia się początek drugiej epoki. Wątpliwości, pesymizmy, sprawy celu i znaczenia ludzkiego żywota i wiele innych „izmów”, które mam ochotę podprowadzić pod ogólny pierwiastek: idiotyzmów. A jednak tu już rózga nie pomoże, tu człowiek wmawia w siebie zawikłane cierpienia, grzebie się w tym bagienku, co wprzód rowem zwykłym było, póki weń wody z książek nie wtoczył, i wmawia w siebie z dumą, że owo trzęsawisko to potężny żywioł zagadkowego „ja”.
(fragment)