Ostępy nocy
Ostępy nocy to pełna niedopowiedzeń intryga miłosna, w której uczestniczy grono ekscentrycznych postaci. Robin Vote, młoda amerykańska femme fatale, krąży między trojgiem admiratorów: Feliksem Volkbeinem, włoskim Żydem udającym austriackiego arystokratę, Norą Flood, właścicielką najbardziej osobliwego „salonu” w Ameryce, oraz Jenny Petherbridge, bogatą wdową naśladującą cudze biografie. Wydarzenia komentuje samozwańczy doktor Matthew O’Connor, którego nieokiełznane gadulstwo i fanfaronada przywodzą na myśl Szekspirowskiego Falstaffa.
Główną rolę w powieści odgrywa jednak język: gęsty i nieprzejrzysty, bogaty leksykalnie i kapryśny składniowo, pełen kalamburów, obsesyjnie wielogłosowy, perfidnie wyrafinowany, niekiedy hipnotyczny i transowy – pisze w posłowiu Marcin Szuster. To właśnie niezwykły styl Ostępów nocy jest największym walorem tej książki. Barnes radykalnie łamie konwencje, eksperymentuje, a jej sposób pisania stawia ją obok najważniejszych anglosaskich autorek modernistycznych jak Mina Loy, Gertrude Stein czy Virginia Woolf.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
Patroni
Recenzje
Od początku to nie fabuła, ale język przykuwa uwagę, nadaje tempo, najpierw powolne, opisowe, a potem przyspieszone za sprawą szalonych mów.
Świat Barnes to sam środek modernizmu: uwrażliwienie na język, komplikacje doświadczeń i form komunikacji.
Rzadko zdarza się ten rodzaj prozy; uparcie odklejającej się od metody pierwszych skojarzeń, wytrącającej z upatrzonej wcześniej czytelniczej pozycji, dającej przestrzeń poza bezpieczeństwem, ale wobec wielkiego zdumienia, podejmującej ryzyko, operującej w tak brawurowy sposób na tylu rejestrach języka i wyobraźni.
[W Ostępach nocy] odbija się [...] Paryż szalonych lat 20. i 30., pełen artystów i różnej maści ekscentrycznych ekspatów, do których należała również Barnes, a także zwariowane nowojorskie Greenwich Village.
Oniryczny, halucynacyjny klimat powieści znajduje odbicie w języku – przerafinowanym, wymyślnym, w jednym akapicie przechodzącym od wzniosłych tonów do kloacznego humoru. Tłumacz Marcin Szuster z imponującą inwencją znalazł dla niego polskie ekwiwalenty.
To literatura, która nie daje odbiorcy poczucia bezpieczeństwa, budzi w nim poczucie konfuzji, ale jednocześnie może dostarczyć wiele satysfakcji.
Wielkie wydarzenie translatorskie. […] Tłumaczenie, które oddaje bardzo skomplikowany styl Barnes.
Świat, który stworzyła Djuna Barnes, ściśle przylega do języka, (w) którym ten świat został wykreowany, jest z niego zrodzony. Jednocześnie język w żaden sposób nie dominuje nad postaciami tego świata czy samą jego konsystencją. Nie ma w nim miejsca na pustkę opisów: zgrabność niektórych fraz silnie pobudza do myślenia i na bieżąco wytwarza tożsamość tych, którzy je wypowiadają, lub miejsc, które określają.
Dlaczego musieliśmy czekać ponad 80 lat na polskie tłumaczenie tej pozycji? […] Może zabrakło odważnych do przekładu? Trzeba przyznać, że Marcin Szuster się napracował i wykonał zadanie najlepiej jak było to możliwe.
Zobacz także

Zapiski z domu wariatów
Po nieudanej próbie samobójczej Christine Lavant zgłosiła się do kliniki psychiatrycznej w Klagenfurcie, gdzie spędziła sześć tygodni – był rok 1935, przyszła autorka miała dwadzieścia lat.

Lucinella
Tytułowa bohaterka miota się pomiędzy nudną codziennością a własnym wyobrażeniem o sobie jako pisarce, między pragnieniem a niemożnością tworzenia.