PL EN

Pierścienie Saturna. Angielska pielgrzymka

Opowieść o podróży, w której najważniejszym bohate­rem jest czas. Narrator, alter ego autora, wyrusza w meandryczną wędrówkę po odległych zakątkach Anglii Wschodniej, odsłaniając niezwykłe losy podupadających miasteczek i opuszczonych zamków. Ale każdy cel oka­zuje się zaledwie przystankiem, zaułkiem w nieskończo­nym labiryncie zapomnianych historii i dalekich krain.
Pierścienie Saturna są wyjątkowym popisem erudycji. Skojarzenia, odczucia i dawno pogrzebane wspomnienia splatają się tu w jedną narrację o niepamięci i widmach przeszłości. Sebald łączy fikcję literacką z eseistyką, mie­sza własne wyobrażenia z wydarzeniami historycznymi, śledzi wielkie opowieści, a przede wszystkim to, co kryje się pod ich podszewką. 

 

40,00 zł
34,00 zł
24,00 zł
Przekład
Małgorzata Łukasiewicz
Tytuł oryginału
Die Ringe des Saturn. Eine englische Wallfahrt
Język oryginału
niemiecki
Posłowie
Wydanie
pierwsze, Wrocław 2020
Seria
Sebald
Projekt okładki
Agnieszka Pasierska / Pracownia Papierówka
ISBN
978-83-66267-36-7
ISBN e-booka
978-83-66267-55-8
Opracowanie graficzne
manufaktura
Oprawa
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron
328
Format
127 × 203
Data premiery

Szedłem pustym peronem, po lewej stronie mając ciągnące się na pozór bez końca marsze, po prawej, za niskim ceglanym murkiem, krzewy i drzewa parku. Nigdzie żadnego człowieka, którego można by spytać o drogę. Kiedyś, pomyślałem sobie, zarzucając na ramiona plecak i krocząc drewnianą kładką ponad torami, musiało tu wyglądać inaczej, bo kiedyś prawie wszystko, czego potrzebowano w takim domu jak Somerleyton dla udoskonalenia posiadłości i co z myślą o podtrzymaniu zawsze nieco niepewnej pozycji trzeba było sprowadzać z daleka, dostarczano lakierowanymi na kolor oliwkowej zieleni wagonami towarowymi na tę stację –

wszelkiego rodzaju sprzęty, nowy fortepian, zasłony i portiery, włoskie kafelki i armaturę do łazienek, kotły i rury do cieplarni, obstalunki ogrodnicze, całe skrzynki win reńskich i bordoskich, kosiarki do trawy, usztywniane fiszbinami gorsety i krynoliny w wielkich pudłach z Londynu. A teraz nic, ani żywego ducha, ani zawiadowcy stacji w lśniącej czapce mundurowej, ani sług, ani stangretów, ani zaproszonych gości, ani myśliwych szykujących się na polowanie, ani panów w niezniszczalnych tweedach, ani dam w eleganckich kostiumach podróżnych. Jedna straszna sekunda i już po całej epoce.
(fragment)